- Jesteśmy w punkcie wyjścia, chociaż..
- Chociaż co?- zapytali równocześnie Harry i Lili.
- Nie ważne, później wam wyjaśnię- powiedziałam lekko się zacinając.
- Potrzebna nam jakaś wskazówka- rzekł.
- Tak, tylko skąd?- myślała nad tym
- Pytanie za 100 punktów- dodałam ironicznie.
- Właśnie!- krzyknął, lecz ona i ja nie miałyśmy pojęcia o co chodzi.- Punkt! Mamy punkt!
- Jaki?- spytałam.
- W którą stronę chmury są pchane przez wiatr?
- Harry, oni nie działają na wiatr. Znikają pod postacią mgły i już!- pouczyłam.
- Ha! To las Czystoliść!
- Że co?!
- Stąd można wyjść i wracaj w jedną stronę. Drzewa przesuwają się, gdy wiatr zmienia kierunek.
- Nie zbyt rozumiem, ale.. jesteś genialny!- ucieszyłam się.
- Z moich obliczeń wynika, iż to w stronę południową- wschodnią, a my
dopiero jesteśmy na granicy, na kierunku północną, zbyt daleko na
teleportację.
- Co z tą granicą?- spytał.
- Wyobraź sobie kwadrat i w nim zaznaczony środek. Środek to nasz cel,a my jesteśmy dopiero.. jakby to ująć...
- Na konturze?
- Tak, właśnie.
- Hmm.. dziwnie to tłumaczenie, ale chyba sam skojarzyłem o co chodzi.- Lili chwyciła się za głowę.
- O matko.- zniecierpliwiła się.
- Zmieńmy kierunek- przerwałam im w bezsensownym nieporozumieniu.-
Użyję swojej mocy. Stanęłam na kamieniu i skupiłam się. Wiatr stworzony
przeze mnie zmienił kierunek wiania.
- Lili, teleportuj.
- Ta jest!- uśmiechnęła się. Prze teleportowaliśmy się.
- Witajcie w Błędnych Skałkach- powiedziałam.- Nie lubię tego miejsca.
- Czemu?- spytali.
- Sama nazwa już wam mówi. Kiedyś tu byłam.
Ciąg dalszy nastąpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz