- Allle..ale tto.. moja matka!- krzyknęłam nie dowierzając.- Jakim cudem?
- Przypadek? Raczej nie.
- A więc...- nie dokończyłam, gdyż zobaczył nadchodzącą, czarną mgłę.
- Safi, czy jesteśmy w jakiś górach? Bo te czarne chmury są jakoś nisko.
- Nie.. to nie są chmury, to on. Szybko, musimy się schować!-
pociągnęłam ją ze sobą do jakieś jaskini. Byłyśmy ukryte, chodź jaskinia
wydawała się bardzo dziwna, inna niż wszystkie. Wyglądały w środku jak
otwór gębowy smoka.
Szłyśmy prosto przed siebie. Nagle usłyszałyśmy dziwny chichot. Na
wszelki wypadek wyciągnęłyśmy pazury. Skradałyśmy się cicho. Na końcu
owej jaskini zobaczyłyśmy dziwnego, starszego wilka
Z jego łapy wyciekało coś w rodzaju kwasu.
- Dzień dobry, hehe- powiedział, nawet nie odwracając głowy. Dziwne, że nas zauważył.
- Witam- odpowiedziałam nie pewnie.
- Szukacie kogoś lub czegoś? A proszę schować pazury nic się nie stanie- jego oczy skierowane były nadal w jedno miejsce.
- Kim jesteś?- zapytała Lili.
- Nikim.
- To znaczy?
- Znaczy to, co słowo znaczy. A wy?
- Skąd możemy wiedzieć, czy można ci zaufać?- powiedziałam.
- Cóż, za to ja nie wiem, czy wam warto ufać.
- Dziwny jesteś.
- Każdy tak mówił.
- Mówił?- wtedy obrócił się i spojrzał na mnie, zbliżył się.
- Nie jesteście stąd.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Wątpię, by ktoś mógł tu mieszkać u stóp Syna Mroku.
- Tu?
- Podchwytliwe pytanie.- zaśmiał się.- Właśnie wyciągnąłem od was dwie
informację. Pierwszą, że nie jesteście stąd, gdyż nie wiecie kto tu
panuje. Po drugie, szukacie Shadow'a.
- Sprytnie- powiedziała nie co oburzona Lili.
- Dlaczego akurat Shadow?- spytałam.
- Ponieważ znam cię i twoje przeznaczenie.
- Ale jak?
- Byłem tam. Należałem do jego stada, lecz wygnał mnie z powodu mojej
miłości do Ariadny. By się zemścić, bo byłem jego najlepszym
przyjacielem, zabił ją oraz całą watahę. Była również tam jego córka.
Zginęła z matką i przybranym ojcem.
- Nie.. to nie była moja wa...
- Niestety, przykro mi.- Ze złościłam się okropnie. Wyrządziłam okropne
tornado, które zniszczyły jaskinię. Zaczęła się walić. Uciekłam z
wilczycą,a ten dziwak.. chciał zostać i skończyć z życiem tak jak na
niego przystało. Uciekłyśmy. Okropnie płakałam.
- Dlaczego! Dlaczego, moja rodzina.. wszyscy.. przez zemstę...- Myślała,
że śmierć była już dawno wypłakana, lecz dowiedzieć się przez co to się
stało, nie mogłam wytrzymać. Później przestałam płakać. Uważałam, iż
trzeba się wziąć w garść. Pomyślałam: zemszczę się za zemstę.
- Safi, ja przedtem nie wiedziałam, że to już.
- Co już?
- Ta wędrówka, Harry nic nie mówił.
- Słusznie, nie wie o tym.
- Dlaczego?
- Nie będę go narażać. Będziesz już musiała iść. Nie próbuj wracać tu ponownie, nie uda się, będę zbyt daleko na teleportację.
- Znaczy, widzimy się po raz ostatni?
- Heh, jeszcze mnie tak prędko do piekła nie wysyłaj- zaśmiałam się.
- Wybacz, nie o to mi chodziło. A co do tamtej sprawy...
- Myślisz, że jesteśmy siostrami?
< Lili, dokończysz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz